Diana H. Chero
O wolności i miłości do ludzkości, czyli Słońce w znaku Wodnika
20 stycznia Słońce opuściło znak Koziorożca i do wieczora 18 lutego będzie podróżować przez powietrzny znak Wodnika.
To, co się wie i mówi na temat Wodnika, jest często bardzo sprzeczne. Z czego to wynika? Wodnik jest często utożsamiany z tzw. 11 Domem w horoskopie, czyli obszarze naszego życia, który odpowiada za przyjaciół, network, nadzieje i marzenia. Stąd przekonanie, że Wodnik jest bardzo socjalnym znakiem.
Oprócz tego Wodnikowi przypisano nowego władcę planetarnego - Uran (stosunkowo "nowego", bo odkrytego w 1781 roku). W starszych tradycjach astrologicznych władcą Wodnika był - i dla tych stosujących starsze techniki nadal pozostaje - Saturn. Uran jest planetą transpersonalną, czyli jej symbolika opiewa o wiele więcej niż jesteśmy w stanie zmieścić w indywiduum. Wydarzenia z nią związane dotyczą całych pokoleń, społeczności, cywilizacji. Reprezentuje to, czego gołym okiem nie widać, a co wnosi burze, rewolucje, rozłamy i przełomy.
Jednocześnie mamy do czynienia z Saturnem, który pielęgnuje tradycje i struktury, dba o hierarchię, spowalnia, pielęgnuje granice, utwardza charakter, chłodzi zapał, jest strażnikiem czasu i instytucją samą w sobie, która oczekuje należnego szacunku. Kierując się tym, co wiemy z popularnej astrologii, Wodnik, który umiłował sobie wolność i indywidualizm, nie mógłby być znakiem Saturnowym. Jednak przez ostatni rok, kiedy Saturn i Jowisz przebywały w Wodniku, nasza "wolność" była stosunkowo ograniczona. Aby lepiej zrozumieć, dlaczego warto brać pod uwagę obu władców Wodnika, należy spojrzeć na to z perspektywy szerszej i wyższej niż nasze jedno życie tutaj na Ziemi. Nie dotyczy to wyłącznie zodiakalnych Wodników - każdy z nas ma w swoim horoskopie/w swoim życiu obszar, w których przejawia się archetyp Wodnika.
Pracując techniką THL Najwyższe Prawo, czyli pracy z Duszą i Karmą, nie raz już widziałam, kiedy osoba utożsamiająca się z potrzebą wolności miała na swoim "karmicznym koncie" ograniczanie wolności innych poprzez tworzenie systemów, zasad i twardych struktur. Zwłaszcza osoby, które usilnie starają się "oszukać system" lub pozostać niezauważonym, w innych wcieleniach "ścigały" tych, którzy robili to samo. Im bardziej "Uranowi" jesteśmy teraz i tutaj, tym bardziej "Saturnowi" byliśmy kiedyś i teraz staramy się odzyskać równowagę... wewnątrz jednego archetypu, wewnątrz jednego obszaru. Naszym zadaniem jest odnaleźć równowagę między biegunem Saturna a Urana, bo nie ma wolności bez więzienia. Im silniejsze pragnienie wolności, tym silniejsza decyzja Duszy o doświadczaniu jej ograniczenia.
Nikt z nas świadomie nie chce siedzieć w klatce, jednak rzeczywistość i przyszłość, które tworzymy, mają na sobie odciski naszych przeszłych poczynań. Gdzieś w naszych staraniach, aby uniknąć dystopii, przewija się nieuświadomione poczucie winy za cywilizacje, ekosystemy i światy, do których zagłady się przyczyniliśmy.
Czy za każdą próbą przejścia na dietę bezmięsną oraz na styl "no waste" kryje się potrzeba odkupienia winy? Nie sądzę. Dbanie o nasze środowisko jest przedłużeniem miłości do siebie. U każdego przybiera to inne barwy, jest robione z inną świadomością, nastawieniem emocjonalnym... i inną relacją do tych, którzy postępują zupełnie odwrotnie. Właśnie to może nam pokazać najwięcej na temat ukrytych decyzji naszej Duszy: czy mamy jakąś nieuświadomioną misję, krucjatę lub vendettę, którą niesiemy przez wcielenia, bo Dusza chciała tego doświadczyć? Czy właśnie to jest wewnętrznym motorem aktywistów i rewolucjonistów, dla których walka o dobro ludzkości/planety jest powodem, aby rano wstać z łóżka?
Nie raz spotkałam się ze stwierdzeniem, że Wodnik szczególnym sentymentem obdarza ludzkość jako koncept, ale z mniejszą delikatnością obchodzi się z jednostką. To oczywiście kłóciłoby się z Uranową charakterystyką Wodnika, dla którego indywidualizm jest kwestią nadrzędną. Można powiedzieć, że łatwiej jest poświęcić się abstrakcyjnemu pojęciu "ludzkości" niż sąsiadowi spod trójki, który za głośno słucha techno.
Jest coś bardzo romantycznego w byciu współczesnym Prometeuszem, co może nadać naszemu "małemu" życiu wagi i znaczenia. Im wyższy cel i idea, za który dajemy sobie wyżreć wątrobę, tym większa wartość z bólu. Czasami nie widzimy nawet, kiedy ten cel zaczyna przysłaniać nam drugiego człowieka, który jest obok nas, bo staramy się ogarnąć szeroki kolektyw. Chcąc dać ogień wszystkim możemy bardzo szybko polec i zapomnieć o tym, co tak na prawdę tworzy "ludzkość"... czyli TY i JA.
Niech to będzie dla nas czas znalezienia równowagi między byciem przyjacielem ludzkości i przyjacielem dla siebie. Co mamy rozumieć poprzez "siebie" i "miłość do siebie"? Ten temat poruszymy podczas warsztatów online. Kocham siebie 14 luty od 18:00 do 21:00 prowadzi David Weidemann Cena: 150 zł Zapisy: https://sklep.goldenratio.org.pl/kocham-siebie Zapraszam! Diana Chero Kontakt: booking@spiritualcoaching.eu
